__________________________________________________________________
Żeby w spożywczym naprzeciwko
zdobyć papierową tutkę
gorzko-słodkich migdałków w kakale,
musiałam przedtem
nabiegać się po warszawskich gruzach,
wypatrując
niebieskawych butelek po czystej-zwykłej.
Porzucanych
przez zakutanych w waciaki ruskich robociarzy.
Albo cierpliwie wyczekiwać,
za zwisającą na szynie ruiną,
aż harmoszki przestaną zawodzić i pijacy rozejdą się,
porzucając skarb z czerwoną nalepką.
Potem, uszczęśliwiona wdychałam
świdrujący zapach wódki,
bo już czułam jak mi się na języku rozpływają,
moje wymarzone, moje wytęsknione...
- migdałki w kakale!
____________________________________________________________
za zwisającą na szynie ruiną,
aż harmoszki przestaną zawodzić i pijacy rozejdą się,
porzucając skarb z czerwoną nalepką.
Potem, uszczęśliwiona wdychałam
świdrujący zapach wódki,
bo już czułam jak mi się na języku rozpływają,
moje wymarzone, moje wytęsknione...
- migdałki w kakale!
____________________________________________________________
Jakimś cudem znalazłam gruzy właśnie z mojej ulicy (Twardej) i butelkę po czystej zwykłej. Natomiast po "Migdałkach w kakale" - nie ma śladu na necie. Jak i po rosyjskich budowniczych PK i N...
Uwaga tytuł celowy. Tak sie mówiło: migdałki w kakale, nie w kakao.
Uwaga tytuł celowy. Tak sie mówiło: migdałki w kakale, nie w kakao.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz