CZYJŚ POWRÓT
Nocą, sygnałem muzyków,
ktoś puka w szybę za moimi plecami.
Wstaję i na sekundę zapalam światło
- oślepione koty mrużą oczy.
W pokoju obok zawinięta w kołdrę córka
nieporuszona wędruje po snach.
Nic się nie dzieje...
To pewnie któryś duch zaanonsował się, że wrócił,
bo właśnie na tę noc zapragnął mego towarzystwa!...
Przez chwilę słucham ciszy
i na palcach podchodzę do frontowego okna.
Sprawdzam w dole,
gdzie auto zmordowane ulewą
padło na podjeździe. Nic...
Sprawdzam w dole,
gdzie auto zmordowane ulewą
padło na podjeździe. Nic...
Patrzę w górę, na liście Wielkiego Drzewa
nieruchomo tkwiące na sztywnych gałęziach.
Silniejsze niż ciemność (bo nie ma księżyca)
fosforyzują,
jak wreszcie nieszarpane wiatrem duchy.
Ciemna ta noc!...
Latarnie na osiedlu zabił sztorm.
Ktoś stoi obok.
_______________________________________________________________
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz