__________________________________________________________________
Nieoryginalne, prowincjonalne królestwa
spieczone słońcem, przysypane kurzem niepamięci...
Mijam je przyglądając się obojętnie.
Nie kocham, porzucam, zapominam...
Chociaż?... czasami zapiera dech iluzja...
Ulegam jej przez chwilę, bo nagle, w grupie ludzi,
w fotografii słońca na okiennej szybie,
w snującym się po niebie dymie
odnajduję to, za czym gonię całe życie.
Lecz wystarczy nieprzyjazny gest,
uciekające z wiatrem (nie do mnie rzucone) słowa
i kolejny raz złudę gasi pustka...
W skwarze ustają zegary:
wypominający kościelny,
nieuprzejmy urzędas z ratuszowej wieży,
bezpomocny pigularz, nienasycony ze spożywczego.
W brzęczeniu much milkną kuchenne kukułki,
a w ciemnych pokojach zamierają z żalu
wahadła kiwające się nad fotografiami z minionym szczęściem.
Czas niepotrzebny (jak na Tamtym Świecie),
niepodsycany wiatrem - dogorywa.
rozmywają się ludzkie postacie...
Przed drzwiami starego domu
przed chwilą skakała lnianowłosa dziewczynka
- wyrysowane kredą klasy drgają w gorącym powietrzu.
__________________________________________________________________
Przed drzwiami starego domu
przed chwilą skakała lnianowłosa dziewczynka
- wyrysowane kredą klasy drgają w gorącym powietrzu.
Zamilkły psy, dziecięcy śmiech odleciał jak spłoszony ptak.
Resztką sił rzucił się do ucieczki ostatni podmuch wiatru...
Z wysoka - napływa potężniejący ogień palącego słońca!
* * *
Dlaczego duszącym snem kończy się wszystko...
...zawsze...
Z wysoka - napływa potężniejący ogień palącego słońca!
* * *
Dlaczego duszącym snem kończy się wszystko...
...zawsze...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz